Polska 5:1 Finlandia

Po słabych meczach przeciwko Holandii oraz Bośnii i Hercegowiny czas odkuć się na reprezentacji Finlandii.

 

 

Reprezentacja Finlandii po raz pierwszy w historii awansowała na Mistrzostwa Europy więc ich zespół jest zdecydowanie na fali wnoszącej. Finowie zajęli 2 miejsce w swojej grupie. Lepsza okazała się tylko reprezentacja Włoch, która zdobyła komplet punktów (30/30).

Spotkanie towarzyskie między reprezentacją Polski a reprezentacją Finlandii obyło się na ergo arenie w Gdańsku przy nie wielkiej, ale jakże zawzięcie dopingującej publiczności. Obie ekipy postanowiły eksperymentować z podstawowymi składami. W reprezentacji Jerzego Brzęczka zabrakło chociażby filaru defensywy, Kamila Glika, Wojciecha Szczęsnego czy przede wszystkim Roberta Lewandowskiego. W reprezentacji Finlandii zabrakło chociażby Temu Pukkiego, czy Kamary. Forma naszych kadrowiczów zostawała wiele do życzeń po jakże słabym występie przeciwko Holendrom czy przeciętny występ przeciwko Bośniakom. Powiewem świeżości mieli być młodzi piłkarze, debiutujący w reprezentacji tacy zawodnicy jak Bartłomiej Drągowski, Sebastian Walukiewicz, Michał Karbownik i Jakub Moder.

Polski zespół świetnie wszedł w meczy, agresywnie, pewnie siebie i po raz pierwszy od bardzo dawna grali kreatywnie z przodu oraz zakładali znakomity pressing po stracie piłki. Worek z bramkami otworzył już w 9’ minucie spotkania Kamil Grosicki, który pod nieobecność Lewandowskiego występował z opaską kapitańską. Asystę do gracza West Bromwich zaliczył Arkadiusz Milik. Dokładnie 9 minut później Grosicki podwyższył prowadzenie na 2:0 po asyście debiutującego Modera, a następnie w 38’ minucie kapitan reprezentacji w dzień swojej 9 rocznicy ślubu skompletował hattricka. Polacy mogli schodzić do szatni z podniesionymi głowami.

Po pierwszej idealnej połowie w wykonaniu podopiecznych trenera Brzęczka należało sprostać wysokim oczekiwaniom Polskich kibiców. Wraz z pierwszym gwizdkiem drugich 45 minut na bosiku pojawił sie Paweł Bocnhniewicz, który zmienił Sebastiana Walukiewicza. Już 8 minut po wznowieniu drugiej połowy swoją pierwszą bramkę w tym sezonie zdobył Krzysztof Piątek. Na boisku w 60 minucie pojawiło się kolejnych 2 debiutantów w narodowych barwach; Adam Czerwiński, który zmienił Bartosza Bereszyńskiego oraz Rafał Pietrzak, który zastąpił Kamila Grosickiego. Po golu Piątka na 4:0 oraz z aż pięcioma debiutantami na boisku, gra naszej kadry delikatnie się posypała na wskutek czego po błędzie debiutującego Bochniewicza bramkę honorową zdobył Ilmari Niskansen. Wynik na 5:1 ustalił Arkadiusz Milik, który po asyście Karbownika ustalił wynik spotkania.

Naprawdę świetny występ Polaków, gdyby nie rozluźnienie między 70 a 80 minutą spotkania można śmiało by wystawić ocenę 10/10. Tak to zostaję nic innego jak wystawić skromne 9/10. Polscy kibice mają powód do dumy, ale nie mogą zapominać, że graliśmy ‘tylko’ z Finlandią, która była bez swoich największych gwiazd.

 

Dodaj komentarz